Strona główna » Recenzje » Tylko zwierzęta nie błądzą
Tylko zwierzęta nie błądzą

Rafał Glapiak

Dominik Moll, autor filmu „Harry, twój prawdziwy przyjaciel” (2000), canneńskiej rewelacji sprzed dokładnie dwóch dekad, powraca utworem, który w zeszłym roku zjednał sobie zarówno krytykę, jak i publiczność festiwalu w Wenecji. „Tylko zwierzęta nie błądzą” plasują się w podobnych rejonach gatunkowych i tematycznych, co dzieło, które przyniosło reżyserowi największe uznanie. Mówiąc krótko: to także trzymający w napięciu, wciągający i bardzo odważny thriller o rządzonych przez przypadek ludziach, którzy – w przeciwieństwie do tytułowych zwierząt – błądzą, i to co niemiara.

Streszczanie fabuły filmu jest zadaniem karkołomnym (porównania do „Rashomona” Akiry Kurosawy z 1950 roku nie są tu bezpodstawne). Wszystko bowiem zależy od tego, jaką obierze się optykę. By zorientować się w treści, powinny wystarczyć pewne ogólniki. Tajemnicze zaginięcie zamożnej Paryżanki, Evelyne Ducat (Valeria Bruni Tedeschi), po której pozostaje jedynie porzucone na poboczu auto, sprawia, że pięcioro innych osób zostaje uwikłanych w intrygę, która nie ogranicza się li tylko do terytorium Francji, ale ma zasięg międzynarodowy.

Podzielona na kilka rozdziałów opowieść skupia się więc na: Alice (Laure Calamy), agentce ubezpieczeniowej objeżdżającej wyżynno-górską krainę i podpisującej polisy z jej mieszkańcami; Josephie (Damien Bonnard), samotniku o skłonnościach nekrofilskich przeżywającym załamanie nerwowe po niedawnej utracie matki i rozmawiającym wyłącznie ze swoim psem; Marion (Nadia Tereszkiewicz), młodej kelnerce, która zakochuje się w niewłaściwej osobie, oraz Armandzie (Guy Roger ‘Bibisse’ N’Drin), goniącym za bogactwem cwaniakiem z Abidżanu w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Do tego dochodzi jeszcze zmęczony egzystencją, nieszczęśliwy hodowca bydła imieniem Michel (Denis Ménochet), prywatnie mąż Alice. Pytania, nie zawsze właściwe, nasuwają się same, a następnie mnożą się wraz z rozwojem akcji. Jedno z nich ma znaczenie kluczowe: co ich łączy z Evelyne?

Nadia Tereszkiewicz

Reżyser, wespół ze stałym współscenarzystą, Gilles’em Marchandem, adaptując powieść autorstwa Colina Niela, nie zamierza niczego ukrywać. I tak oto satysfakcjonujące odpowiedzi z czasem rzeczywiście przychodzą; w finale widz rozumie już wszystko, co wydarzyło się przez niespełna dwie godziny na ekranie. Budowaniu gorączkowej atmosfery – umiejętnie kontrastowanej z mroźną scenerią południowej Francji, przykrytej grubą warstwą śniegu – sprzyja nielinearnie prowadzona narracja, z którą Moll radzi sobie nad wyraz zręcznie. Wraz z kolejnymi, wyraźnie sygnalizowanymi częściami zmienia się perspektywa – punkt widzenia przechodzi z jednego bohatera na drugiego, pogłębiając tajemnicę, przedstawiając nieco inaczej znaną już historię, nawet poprzez powtórzenie tych samych dialogów, lub po prostu nadając całości zupełnie inny wymiar.

Gdy coś wydaje się pierwotnie niejasne, można mieć pewność, że ostatecznie i tak zostanie wyjaśnione. Łamigłówka schodzi na drugi plan, ustępując miejsca rozważaniom na kilka co najmniej tematów: roli przypadku w życiu człowieka, uzależnienia jednostki od innych ludzi, a wreszcie – potrzeby bycia kochanym, niezależnie od ceny, jaką trzeba w tym celu ponieść. Wiejska optyka także ulega rozszerzeniu. Kamera przenosi się z wyglądających na opustoszałe i zrujnowane gospodarstw rolnych wprost do osad afrykańskich, nie tylko cieplejszych, ale i pełnych gwaru. Niemniej jednak, co paradoksalne, świat się kurczy, okazuje się niespodziewanie dużo mniejszy. Ludzie z oddalonych o tysiące kilometrów punktów trafiają na siebie z taką łatwością, jakby byli sąsiadami. Losy bohaterów, świadomie bądź nieświadomie odgrywających jakąś rolę w życiu zaginionej kobiety z Paryża, splatają się. Nieubłagane fatum, na które nikt – niczym w greckiej tragedii – nie ma wpływu, sprawia, że klęska jest nieunikniona. Każdy jest tu w pewnym sensie zagubiony.

„Gdy się kocha, nic złego nie może się stać” – mówi wierząca w zabobony staruszka, którą odwiedza Alice. Czy aby na pewno? A jeśli rzeczywiście tak jest, to skąd te wszystkie tragedie? Czyżby nikt tu nie potrafił kochać? „Miłość to dawanie czegoś, czego się nie ma. Dawanie tego, co się ma, to dobra zabawa” – filozofuje afrykański szaman. Ta sentencja rodzi tylko kolejne pytania. Na nie „Tylko zwierzęta nie błądzą” nie odpowiadają. Tu reżyser pozostawia pole do działania widzowi.

RAFAŁ GLAPIAK

Kino nr 11-12/2020, © Fundacja KINO 2020

Seules les bêtes

Reżyseria Dominik Moll. Scenariusz Dominik Moll, Gilles Marchand. Zdjęcia Patrick Ghiringhelli. Muzyka Benedikt Schiefer. Wykonawcy Denis Ménochet (Michel), Laure Calamy (Alice), Damien Bonnard (Joseph), Valeria Bruni Tedeschi (Evelyne), Nadia Tereszkiewicz (Marion), Guy Roger ‘Bibisse’ N’Drin (Armand). Francja- Niemcy 2019. Czas 117 min

Dystrybucja kinowa Aurora Films

VOD: HBO GO, Vod.pl, Player, Canal+, Ipla, MojeEkino.pl, e-kinopodbaranami.pl

Skip to content