Strona główna » Recenzje » Ultima Thule
Ultima Thule

Franciszek Drąg

Gdzieś na północnym skraju mapy starożytni odnotowali istnienie wyspy, która wyznaczała kraniec znanego im świata. Miejsce wyjątkowe, skoro właśnie tam słońce miało kłaść się do spoczynku. Ultima Thule, bo tak nazwano tę budzącą niepokój krainę, z czasem zyskała metaforyczne znaczenie. Film Klaudiusza Chrostowskiego gra z tym podwójnym znaczeniem; reżyser umiejscowił akcję swojego dramatu na Szetlandach, które mogły w przeszłości być uznane właśnie za kraj świata, ale wykorzystuje je, żeby opowiedzieć o zupełnie innym doświadczeniu końca.

Bartek (Jakub Gierszał) dociera na odizolowaną wyspę Foula bez wyraźnego celu. Nie wiedząc, co ze sobą począć, postanawia zdrzemnąć się w samochodzie stojącym przy drodze. Wkrótce poznaje właściciela pojazdu – lokalnego farmera, który szybko daje się przekonać, żeby zatrudnić chłopaka w roli pomocnika do różnych prac w gospodarstwie. Bartek jednak nie jest najlepszym pracownikiem: nieustannie coś mu nie wychodzi, bo myślami odpływa w zupełnie inną stronę, daleko od wymagającego jego uwagi stada owiec.

Jak się okaże, wyjazd na Szetlandy był dla bohatera formą ucieczki po śmierci ojca. Te konteksty poznajemy za sprawą zdawkowych dialogów, które tylko pobieżnie zarysowują sytuację Bartka. Chrostowski zdecydowanie położył nacisk na opowiadanie obrazem i operowanie atmosferą. Działa to jak miecz obosieczny: z jednej strony może dawać szansę na większy stopień identyfikacji, dzięki białym plamom, które widz wypełni swoimi doświadczeniami, z drugiej – sprawia, że film rozmywa się w szetlandzkiej mgle; nie pozwala na zaangażowanie i budzi obojętność.

Jakub Gierszał

Reżyser do swojej opowieści wykorzystuje dość oczywiste środki wyrazu, by uzewnętrznić – żałobne, depresyjne – stany emocjonalne bohatera. Służy mu do tego nie tylko pozbawiony jakichkolwiek drzew, szary krajobraz wyspy, po której snuje się bohater. Także jego początkowa niechęć do mówienia wiąże się z klinicznymi objawami depresji, przez pewną pisarkę określoną kiedyś jako poczucie bycia obcym we własnym języku. Bartek uciekł więc i od swojego języka, łatwiej mu przychodzi komunikacja „bezosobowym” angielskim, w którym – do pewnego momentu – znajdzie schronienie. Znamienne także w tym kontekście są słowa jego pracodawcy, który ostrzega Bartka, że przebywanie na wyspie za bardzo oddali go od reszty świata, a z tej drogi może już nie być powrotu.

Pomimo niedługiego metrażu, „Ultima Thule” na pewno wymaga cierpliwości. Wielu doceni surowość debiutu Chrostowskiego, ale niektórych to doświadczenie filmowe pozostawi obojętnym, a nawet znudzonym. Ale nie jest to film nieudany, sprawdza się jako kameralna opowieść o żałobie i przemijaniu.

Franciszek Drąg

Kino nr 3/2024, © Fundacja KINO 2024

Ultima Thule

Scenariusz i reżyseria Klaudiusz Chrostowski. Zdjęcia Michał Rytel-Przełomiec. Muzyka Wojciech Frycz. Wykonawcy Jakub Gierszał, Arthur Henri, Weronika Humaj. Polska 2023. Czas 79 min

Dystrybucja kinowa Madness

Skip to content