Strona główna » Recenzje » W ukryciu
W ukryciu

Paweł Mossakowski

Oparty na autobiograficznej opowieści Christophe’a Boltanskiego film Lionela Baiera jest portretem francuskiej rodziny o żydowskich korzeniach, zamieszkującej zagracony apartament w paryskiej kamienicy. Mieszkanie należy do dziadków sześcioletniego wówczas autora książki (granego przez jedenastoletniego Ethana Chimienti), który zostaje w nim tymczasowo umieszczony przez rodziców zajętych akurat ważniejszymi sprawami niż opieka nad dzieckiem – jest maj 1968 roku i oboje aktywnie uczestniczą w wydarzeniach rozgrywających się w tym pamiętnym miesiącu. Chłopiec nie jest z tego powodu nieszczęśliwy, wprost przeciwnie, a gdy przydarzy mu się chwila słabości, babcia upomni go surowo: w tym domu nie wolno się smucić.

Babcia (Dominique Reymond), rodowita Francuzka, jest głową rodziny. To kobieta o silnej osobowości, która nie pozwala, żeby fizyczna niepełnosprawność jakkolwiek ograniczała jej aktywność. Prowadzenie przez nią samochodu, traktowanego jako przedłużenie mieszkania czy też jego mobilna część, jest nie tylko koniecznością spowodowaną kalectwem, ale też symbolem jej przywódczego statusu.

Dziadek (Michel Blanc) to szanowany lekarz, ale w przeciwieństwie do żony człowiek nieśmiały i pozbawiony tzw. siły przebicia. Jego matka, (Liliane Rovère), zajmuje pokój na piętrze, będący swoistym mauzoleum jej młodości, gdzie wspomina lata spędzone w Odessie i liczne romanse z przedstawicielami ówczesnej elity. W apartamencie mieszka również dwóch stryjków Christophe’a. Starszy (William Lebghil) jest lingwistą, zajmującym się nieustannie analizami semantycznymi. Młodszy (Aurélien Gabrielli) natomiast początkującym artystą-malarzem, sfrustrowanym niewielkim zainteresowaniem, z jakim spotkała się jego debiutancka wystawa.

Obaj stryjkowie przekroczyli już wiek, w którym we Francji wyprowadzało się z domu i zaczynało samodzielne życie. Nie opuszczają go jednak nie tylko dlatego, że są „na dorobku” i obawiają się konfrontacji z dorosłością. Po prostu dobrze się czują w jego atmosferze – swobodnej i ciepłej, nacechowanej wzajemną życzliwością, uroczo bałaganiarskiej i anarchistycznej. Wszyscy tu trzymają się blisko siebie, „siedzą na kupie” – życie rodzinne skupia się w jednym pokoju, wokół małżeńskiego łoża dziadków, gdzie stryjkowie rozkładają na noc polowe łóżka, a w ciągu dnia spożywają posiłki, rozmawiają i wspólnie oglądają telewizję.

Większość podawanych w niej newsów dotyczy oczywiście studenckiego buntu i zamieszek na ulicach Paryża. Nie oglądamy tu niestety materiałów archiwalnych, Maj ’68 jest pokazywany wyłącznie za pośrednictwem wypisanych na ścianach kamienic haseł i plakatów. Stosunek naszej ekstrawaganckiej familii do tych wydarzeń jest raczej powściągliwy – wyczuwa się sympatię, ale entuzjazmu nie ma – nie wyłączając nawet babci, osoby o niewątpliwie lewicowych przekonaniach.

Michel Blanc, Ethan Chimenti

Starszy stryjek jak zwykle oddaje się beznamiętnej analizie języka – zarówno zrewoltowanych studentów, jak i przemówień oficjeli. Młodszy głównie martwi się, że całe zamieszanie niekorzystnie wpłynie na sprzedaż wystawionych obrazów. Dziadek w rozmowie z pewnym nieoczekiwanym gościem mówi wprawdzie, że serce Francji bije teraz na ulicach, ale z drugiej strony dobiegające z tychże ulic odgłosy starć z policją, wystrzały, wybuchy wywołują w nim wojenne wspomnienia, indukując niepokój i lęk. Pewien dystans naszych bohaterów wobec zbiorowych uniesień zdaje się wynikać z głęboko zakodowanych historycznych doświadczeń: to, co dzieje się na zewnątrz, może okazać się wrogie czy niebezpieczne, przed czym lepiej zamknąć się w domu-twierdzy, własnym, miniaturowym państwie.

Film szwajcarskiego reżysera praktycznie nie ma fabuły, to raczej seria epizodów, przedstawionych z ironicznym dystansem, nierzadko wprost humorystycznych, choć nazywanie „W ukryciu” komedią wydaje mi się przesadą. Jego żartobliwa tonacja niekiedy mrocznieje. W pewnym momencie pojawia się retrospekcja z lat 40. przywołująca traumę Holocaustu.

Szwajcarska tragikomedia nie jest wolna od słabości. Składające się na nią epizody mają być w zamierzeniu lekkie i wdzięczne, ale ich wdzięk jest często wymuszony. Niektóre są być może ważne dla rodzinnej mitologii, lecz dla „osób z zewnątrz” – czyli widzów – niezbyt interesujące. Także pozbawiona dramaturgii formuła całości robi się na dłuższą metę nużąca. Film ma jednak, potocznie mówiąc, „klimat”, przyjemną, jazzową muzykę, dyskretne odniesienia do klasyki Nowej Fali i słodko-gorzkie, chaplinowskie z ducha zakończenie.

Jest też bardzo dobrze grany, a postacie są wyraziste i dają się lubić, zwłaszcza przedstawiciele starszego pokolenia, bo intelektualno-artystyczny duet stryjków już mniej. Dziadek i babcia, dwoje ludzi pokaleczonych przez los – ona fizycznie, on psychicznie – tworzą kochającą, obdarzającą się wzajemną czułością parę. Barwną, choć nie wolną od stereotypowych rysów postacią jest też rezydująca na pięterku nestorka rodu.

Pisząc o filmie nie sposób nie wspomnieć o nieżyjącym już Michelu Blanc, grającym tu swoją ostatnią rolę. Był to zawsze aktor wszechstronny, który równie dobrze czuł się w komedii, jak w dramacie. Film mieszający te dwie tonacje był więc jakby stworzony dla niego i Blanc czuje się w nim jak ryba w wodzie. Jako ciężko doświadczony starszy człowiek jest ujmujący i wzruszający: gra oszczędnie i bez przerysowań, uświadamiając widzowi, jak dużą stratą dla kina była niespodziewana śmierć tego nieefektownie wyglądającego, ale niezwykle uzdolnionego aktora.

Paweł Mossakowski

Kino nr 6/2025, © Fundacja KINO 2025

La cache

REŻYSERIA LIONEL BAIER. SCENARIUSZ LIONEL BAIER, CATHERINE CHARRIER NA PODSTAWIE KSIĄŻKI CHRISTOPHE’A BOLTANSKIEGO.  ZDJĘCIA PATRICK LINDENMAIER. MUZYKA DIEGO BALDENWEG, LIONEL BALDENWEG, NORA BALDENWEG. WYKONAWCY ETHAN CHIMIENTI, MICHEL BLANC, DOMINIQUE REYMOND, LILIANE ROVÈRE, WILLIAM LEBGHIL, AURÉLIEN GABRIELLI. SZWAJCARIA – LUKSEMBURG – FRANCJA 2025. CZAS 92 MIN

DYSTRYBUCJA KINOWA GALAPAGOS

Skip to content