Strona główna » Recenzje » Zielona granica
Zielona granica

Adam Kruk

Najazd Rosji na Ukrainę w marcu zeszłego roku zamazał w powszechnej świadomości inny kryzys – humanitarny, polityczny, ale przede wszystkim moralny – na polskiej granicy z Białorusią. Poczuliśmy się lepiej jako ci, którzy otworzyli kraj na bestialsko zaatakowanych przez Putina sąsiadów, jednak rok wcześniej postawa polskich władz (ale też podzielonego społeczeństwa) była całkiem inna i wiele się od tego czasu nie zmieniło. W swym najnowszym filmie Agnieszka Holland nie pozwala o tym zapomnieć, wkłada palec w ranę i oczywiście ponosi tego konsekwencję – stała się artystką znienawidzoną przez obóz władzy oraz prawicowych komentatorów, którzy oczywiście filmu nie widzieli, ale jego autorki nie lubili od dawna.

Nawet jednak bez tych nerwowych reakcji „Zieloną granicę” trudno byłoby oddzielić od politycznego kontekstu, bo ten wpłynął na samą decyzję, by zajrzeć tam, gdzie nie pozwalano nam zaglądać. Celem było odtworzenie tego, co działo się w zamkniętej strefie przygranicznej, na podstawie relacji tych, którym udało się do niej przedostać. Do pracy Holland zaprosiła więc osoby zaangażowane w działania pomocowe. Kto śledził relacje prasowe z zamkniętej zony, odnajdzie ich pokłosie w filmie – czuć, że autentyzm był dla twórców ważny.

„Zielona granica” opowiedziana jest przystępnie i sensacyjnie (są tu nawet samochodowe pościgi!), ma świetnie napisane postacie i dba o ekonomikę opowieści. Pierwszą część filmu, nazwaną „rodzina”, rozpoczyna lot grupy uchodźców do Mińska. Pełni nadziei jeszcze nie wiedzą, że zaraz po wylądowaniu, wypchnięci zostaną przez służby Łukaszenki do lasu i dalej na granicę, „do Polszy, do ewropejskiego sojuza”.

W złączonej trafem losu grupie jest wielopokoleniowa syryjska rodzina uciekająca przed trwającą od dekady wojną i jej okropnościami. Jest też wykształcona Afganka Leila (Behi Djanati Atai), która wyjechała z kraju tuż przed powrotem do władzy talibów – łatwo sobie wyobrazić, jaki los by ją tam czekał. Jest też spodziewające się dziecka małżeństwo z zachodniej Afryki. Różne są ich historie i odmienne plany – niektórzy chcą się przedostać do Szwecji, inni prosić o azyl w Polsce, do czego zresztą mają prawo. Cóż jednak z tego, skoro najwyższe władze Rzeczypospolitej, wspierane w tej kwestii przez Unię Europejską, wydały nakaz push-backów – wywożenia „nielegalnych migrantów” na granicę strefy Schengen.

Katarzyna Obidzińska, Tomasz Włosok

Wykonujące go polskie służby graniczne mają niewdzięczną robotę. By zmotywować przeważnie młodych strażników, oficerowie instruują ich, by nie traktowali przekraczających granicę jak ludzi, lecz jak żywą broń Łukaszenki i Putina. Niektórzy biorą sobie te słowa do serca, znęcając się nad „turystami”, inni znieczulają się alkoholem, w innych jeszcze rodzą się ludzkie odruchy. Grany przez Tomasza Włosoka (kolejna dobra rola po „Piosenkach o miłości”) Jan, któremu przyjrzymy się szczególnie uważnie, stara się po prostu dobrze wykonywać swoje obowiązki i zarobić w ten sposób na budowę domu, w którym zamieszkałby z żoną, a wkrótce i z dzieckiem. A jednak nie na takie rozkazy czekał i na pewno nie spodziewał się takich widoków. Jak po tym wszystkim spojrzeć w lustro? Jak zachować Człowieczeństwo? Tak, to film, gdzie chodzi o tak duże słowa. I mocne obrazy – momentami obszar objęty „stanem wyjątkowym” przypomina dantejską wizję piekła.

Jeżeli jednak uwikłani w krwawy ping-pong uchodźcy lądują w jego odległych kręgach, to polskich bohaterów Holland umieszcza w czyśćcu, testując, jak zachowają się w obliczu wyborów, do których nie przyzwyczaiło ich życie w strefie komfortu. Prócz strażników są w tej grupie pomagający na granicy (często nielegalnie) aktywiści, sami mający różne strategie i dylematy. Jest ciężarna żona Jana (Malwina Buss), broniąca honoru męża w sklepowej pyskówce z Julią (w tej roli Maja Ostaszewska), która przeprowadziła się tu z Warszawy po śmierci męża. Film łączy zatem różne światy: libków (świetne epizody Macieja Stuhra i Agaty Kuleszy) i lokalsów, a także uchodźców zmuszonych pozostać na granicy, gdzie tracą zdrowie, godność, czasem życie. Nawet jeśli nie ty ich zapraszałeś, co zrobisz – zdaje się pytać Holland – gdy dziać się to będzie pod twoim domem? Pomożesz, wyciągniesz z bagna, dasz wodę i koc? Czy zamkniesz drzwi?

Julia reprezentuje w filmie polską klasę średnią – wszystkich zajętych podwyżkami, chorobami, codziennymi sprawami, nie zdających sobie sprawy (czyżby?) z własnego wygodnego położenia. My też – mówi Holland – niepostrzeżenie staliśmy się uprzywilejowanym Zachodem. Sami spójrzcie, kto jeździ SUV-em, a kto marznie w lesie. I czas zdać sobie z tego sprawę, zamiast wiecznie ustawiać się w pozycji ofiary. Tak niedojrzały sposób postrzegania samych siebie wymaga terapii – nieprzypadkowo tym właśnie zawodowo zajmuje się Julia, której przebudzenie obserwujemy na ekranie.

Twórcy starają się nie romantyzować ludzkich tragedii, ale też nie demonizować tego, co banalne. Choć zajmują jasne stanowisko (może stąd decyzja, by zdjęcia Tomasza Naumiuka zrealizowane były w czerni i bieli?), uciekają od uproszczeń i przeważnie im się to udaje. Zbyt grubo ciosane wydało mi się kilka fabularnych czy wizualnych chwytów i odklejona od całości scena wspólnego rapowania afrykańskich i polskich dzieciaków. Ale pal licho! „Zielona granica” naprawdę działa – i po reakcjach w Wenecji widać, że nie tylko w Polsce. Tak jak „Obywatel Jones” przypominał o wciąż słabo zakorzenionym w światowej pamięci Hołodomorze, tak międzynarodową stawką „Zielonej granicy” jest przecież wykrzyczenie: nie tylko Lampedusa! Jeśli chodzi o polityczne rażenie, to może najważniejszy polski film ostatnich lat.

ADAM KRUK

Kino nr 10/2023, © Fundacja KINO 2023

Zielona granica

Reżyseria Agnieszka Holland. Scenariusz Agnieszka Holland, Maciej Pisuk, Gabriela Łazarkiewicz-Sieczko. Zdjęcia Tomasz Naumiuk. Muzyka Frédéric Vercheval. Wykonawcy Maja Ostaszewska, Tomasz Włosok, Jalal Altawil, Behi Djanati Atai, Mohamad Al Rashi, Dalia Naous, Jaśmina Polak. Polska-Francja-Czechy-Belgia 2023. Czas 152 min.

Dystrybucja kinowa Kino Świat

Skip to content