Film Václava ma rozmach starego dobrego kina kostiumowego. Ale mimo imponujących kompletnością arii oraz ciekawych plenerów, film razi szkolną narracją i licznymi dłużyznami – pisze Jan Topolski.
Recenzje
Fabelmanowie
„Fabelmanowie” to film o olbrzymim wyczuciu detalu, pełen niedopowiedzeń i stłumionych emocji. Ma w sobie coś z dobrej amerykańskiej prozy realistycznej -pisze Katarzyna Kebernik.
Silent Twins
„Silent Twins” nie chcą być typowym biopikiem, nie próbują zagadki wyjaśniać, naświetlać, tłumaczyć. Raczej pogrążają się w tajemnicy, rozkoszują się jej aurą, stanowiącą idealną pożywkę dla ulubionych motywów reżyserki: nastroju grozy, eksplorowania ciemnych stron kobiecego doświadczenia, przewrotnych gier z konwencjami gatunkowymi – pisze Adam Kruk.
IO
„IO” błąka się gdzieś w pół drogi między wystylizowaną fikcją a autentycznym i zaangażowanym podglądaniem zwierzęcia. Ostatecznie dostajemy eksperyment nieeksperymentalny w treści, zachowawczy w stylu, sprawdzony i bezpieczny w przekazie – pisze Igor Kierkosz.
Vortex
„Vortex” jest hołdem dla „Miłości” Hanekego, owszem, ale jest też rozszerzeniem jej problematyki, bardziej bezkompromisowym wejściem w ciemność – pisze Katarzyna Kebernik.
Mała mama
Sciamma nigdy nie rozstrzyga, czy oglądamy kameralny, być może najbardziej sfrancużony w dziejach film science fiction, czy też tytułowa mała mama jest po prostu wytworem wyobraźni bohaterki. Ale wcale nie musimy tego wiedzieć – pisze Piotr Dobry.
Film balkonowy
Skrawki krótkich pogawędek – raz zabawnych, raz przejmujących – przelotne migawki, powracające motywy układają się w jakąś całość, choć szorstką i nieuporządkowaną – chciałoby się powiedzieć, jak życie, jak rzeczywistość. Okazuje się, że wystarczy otworzyć się na innych, by zobaczyć cały świat – pisze Michał Piepiórka.
Wielka wolność
W tytule filmu widzę prowokacyjną sugestię, że ta naprawdę wielka wolność nie ma nic wspólnego z wolnością oczywistą, podaną na tacy i tolerowaną przez innych. Prawdziwa wolność – potwierdzałoby to zresztą zakończenie filmu – to wolność transgresji – pisze Bartosz Żurawiecki.
Piosenki o miłości
„Piosenki o miłości” to kino „melancholijnego moralnego niepokoju”. Wydają się kontynuacją tego, o czym pierwszy po przełomie śpiewał Myslovitz na płycie „Miłość w czasach popkultury” – melancholii, która jest znakiem odmowy. Rezygnacji, która może być aktem oporu – pisze Anna Kaplińska.
Przeżyć
Film odbiera się jak powieść graficzną, zbudowaną na silnych metaforach wizualnych, niedopowiedzianą i za krótką, gdyż ma pracować w głowie czytelnika – pisze Adriana Prodeus.
Inni ludzie
Najbardziej film Terpińskiej należy docenić nie za uszanowanie słowa, ale również ducha powieści Masłowskiej. Pisarka jest tricksterką, która ironią, sarkazmem prześwietla banał naszej kiczowatej codzienności, ale jednocześnie z wielką wrażliwością, wręcz czułością zagląda do ludzkich dusz – pisze Michał Piepiórka.
Drive My Car
Hamaguchi kreśli zamaszyste portrety bohaterów i precyzyjnie rozkłada emocjonalne akcenty. Jeśli dodamy do tego mistrzowskie panowanie nad tempem narracji, a także wyrafinowaną konstrukcję fabularną, otrzymamy dzieło całkowicie spełnione – pisze Wojciech Tutaj.
Red Rocket
Trudno stwierdzić, czym tak naprawdę jest „Red Rocket” – komedią ludzką czy dramatem? Przepuszczając filmową rzeczywistość przez filtr różowych okularów głównego bohatera, Baker nadaje obrazowi niewymuszoną lekkość i naturalność – pisze Daria Sienkiewicz.
Najgorszy człowiek na świecie
To najlepszy film Joachima Triera. Dwugodzinna opowieść jest precyzyjnie napisana, wspaniale zagrana i zmysłowo sfilmowana przez Kaspera Tuxena. Daje sporo satysfakcji i aż się dziwię, że polska premiera nie została zaplanowana na walentynki – pisze Marek S. Bochniarz.
Córka
„Córka” w żadnym momencie nie hołduje najprostszym strategiom antypatriarchalnego buntu, ale ma w sobie więcej mocy niż najgorętsze korpofeministyczne tytuły – pisze Igor Kierkosz.
Titane
„Titane” to nie jest film, przy którym można komuś życzyć miłego seansu. Julia Ducournau zaprasza na filmową jazdę bez trzymanki – pisze Barbara Kosecka.
Licorice Pizza
Andreson swoim filmem wyraża wdzięczność, że medium kina istnieje i wciąż można do niego nawiązywać, bawić się nim i na nowo kreować przyjemność. Pokazuje bohaterów, którym śpieszy się żyć, więc nie tracą czasu na chodzenie. Boją się, że nie zdążą się załapać, boją się, że stracą swoją szansę – pisze Adriana Prodeus.
Moje wspaniałe życie
„Grzegorzek potrafi celebrować życie – cieszyć się nim, ale równocześnie je bezwzględnie obnażać, kibicując przy tym swoim bohaterom, którzy nieporadnie bo nieporadnie, ale po swojemu prą do przodu. Czy nie tego właśnie najbardziej potrzebujemy? Potwierdzenia, że żadne życie nie jest wspaniałe? Dzięki temu może w końcu zauważymy, że to nasze jest nawet całkiem znośne” – pisze Michał Piepiórka.